Początki funkcjonowania autobusów elektrycznych w Gdańsku były dość skomplikowane. Pasażerowie skarżyli się na zimno panujące we wnętrzu pojazdów, kierowcy zauważyli niską pojemność baterii, a spółka GAiT naliczyła imponującą kwotę kar – ponad ćwierć miliona złotych. Jednak, jak zapewnili przedstawiciele miasta podczas konferencji prasowej w poniedziałek, udało się pokonać te trudności i aktualnie wszystko działa zgodnie z planem. W szczególności, zmiana konfiguracji autobusów poprawiła sprawność baterii, co pozwoliło na osiągnięcie wyników wymaganych w umowie.
Władze Gdańska i reprezentanci spółki GAiT przyznali, że planowali spotkanie z dziennikarzami już kilka tygodni wcześniej. Planowana konferencja prasowa miała odbyć się tuż po pierwszych doniesieniach mediów o problemach z nowo wprowadzonym taborem. Ostatecznie jednak konferencję postanowiono odwołać, aby w chłodniejszych warunkach zbierać dane i przedstawić je mediom w późniejszym terminie.
– Chcieliśmy przetestować nasze autobusy w trudnych warunkach, kiedy temperatura wynosi -8, -10 stopni Celsjusza – wyjaśnia Piotr Borawski, wiceprezydent Gdańska. – Każdego dnia nasze elektryczne autobusy pokonują łącznie około 3-4 tysiące kilometrów. Obsługują różne linie, kursują o różnych porach i w zróżnicowanych warunkach pogodowych. Po przeprowadzonej ostatecznie konfiguracji, wszystkie autobusy prawidłowo wykonują przydzielone im zadania transportowe – podsumowuje Borawski.